Ja to jak zwykle mam pecha... Jeżdzę zgodnie z przepisami, ale dzisiaj zamyśliłem sie podczas jazdy i nie spotrzeglem, ze juz wjechalem na teren zabudowany. I oczywiscie predkośc na liczniku wynosila 80km/h. Jak grom z jasnego nieba pan policjant pokazuje gest w moją stronę abym zjechal na pobocze. Informuje mnie o moim przewinieniu. No coż nie mam co protestowac moja oczywista wina. Spodziewalem sie, ze dostane mandat ale zawsze w takich sytuacjach staram sie zachowac zimna krew i wyjsc z opresji. Wowczas poruszylem temat o nauka jazdy w Krakowie . Rozmowa byla dosyc przyjemna i nagle okazalo się, że pan policjant i ja mielismy wspolnego znajomego pana Krzysia - instruktor nauki jazdy . Pan Krzys mial nielada podejscie do kursanta w swoja prace wkladal duzo wysilku, chcial czlowieka czegos naprawde nauczyc. Poswiecal sie swojej pracy z nim mozna bylo pogadac jak z naprawde dobrym kumplem. Dyskusja nabrala takiego tempa, ze zapomnialem w ogole dlaczego sie znalazlem na poboczu z tym policjantem. No ale czar prysnal i policjant powiedzial, ze cos trzeba postanowic w zwiazku z moim wykroczeniem. Popatrzyl na mnie i usmiechnal sie mowiac, ze dzisiaj mam szczescie i uratowal mnie pan Krzys od mandatu. Podziekowalem ladnie i pojechalem do domu. Dobrze jest trafiac na zyczliwych ludzi ktorzy moga czasem przymknac oko na nasz blad, zwazywszy na to ze nie jestem piratem drogowym i wiadomo kazdemu moze sie zdarzyc popelnic jakis blad.